operacja grudzień 2015

 

             Operacja odbyła się15 grudnia 2015 r. Miała rozpocząć się ok. godz. 9.00.  Do szpitala zgłosiliśmy się półtorej godziny wcześniej, odpowiednio przygotowani. Znowu pytania o całą historię choroby, problemy zdrowotne, szczegółowy wywiad, badania,(to wszystko   było już wcześniej), także ponowiono badanie poziomu płytek, ze względu na Antosiowy zespół TAR charakteryzujący się m. in. małopłytkowością.  Tym  razem  płytki  znowu excelent!  Jesteśmy gotowi i czekamy, Antek woła ciągle pić…Okazało się, że poprzednia o paracja  dr  Paleya się przeciągnęła, więc dość długo czekaliśmy na łóżku w sali przedoperacyjnej… Po czasie Antek zdążył się wyluzować i robił sobie z prześcieradła na łóżku tor samochodowy. Bawił się autkiem, które dostał za dzielność podczas badań i pobierania krwi.
         Nie wiem nawet kiedy minęły trzy godziny.  Nadeszła godzina dwunasta  i w samo  południe otrzymaliśmy wiadomość, żeby się przygotować, bo operacja niedługo się zacznie. Kazali ubrać się w szczelne ubranie, dali specjalne czepki na głowę i byliśmy gotowi – ja i Antoś. To bardzo dziwne uczucie, nie do pisania, kiedy już ruszyliśmy na salę… Trudno powiedzieć, co działo się w moim sercu… Antoś był przytomny, bo nie mogli wcześniej podać dożylnie „głupiego jasia”, bo Antoś był źle wkłuty w stopy, przez to bardzo wystraszył się sali operacyjnej, choć szpital mu nie obcy. Ja też nie spodziewałam się, że tu będzie jak w jakimś kosmodromie, sama bym się na jego miejscu wystraszyła. Tyle tu wszystkiego…Uśpili go wziewnie, bo bardzo się denerwował i potem musiałam wyjść. Dobrze, że musiałam, sama bym nie wyszła i chyba jeszcze trochę i serce by mi pękło. Za drzwiami nie mogłam już powstrzymać łez, nie dlatego, że się bałam, choć to troszkę pewnie też, ale po raz kolejny i kolejny i ciągle na nowo w takich sytuacjach dociera do mnie, że przez tą swoją wadę tyle musi przejść, że tyle Antoś musi przecierpieć…

       Operacja trwała prawie cztery i pół godziny, plus dodatkowo godzina przygotowania. Około godz. 17 przyszedł do nas dr Paley z informacją, że wszystko się udało, że rączka wygląda ładnie, i że jest zadowolony, że wszystko poszło zgodnie z planem. Że właśnie jest zaszywany. Byliśmy szczęśliwi. Potem długo czekaliśmy, aż po pewnym czasie trafił na salę wybudzeń. Widziałam na korytarzu, jak pielęgniarka i pielęgniarz z nim jechali…Był taki malutki, w takim dużym łóżku… Bladziutki,z wybroczynkami, poprzylepianymi różnymi rurkami, drucikami, podłączeniami. Trochę czekaliśmy w pokoju rodzinnym, zanim pozwolili nam wejść na salę wybudzeń. Tam powoli dochodził do siebie. Do pokoju – sali szpitalnej trafiliśmy po godz. 20.00. Ta noc była bardzo trudna. Co dwie godziny nas dręczyli różnymi zadaniami, badaniami, lekarstwami itd, ale wszystko okazało się być celowe i dopięte na ostatni guzik. Od następnego wieczora było coraz lepiej.

         Przyszłe tygodnie wypełnią nam zajęcia z fizjoterapeutą, badania, zdjęcia rtg i czekanie…z nadzieją, że rączka po tej rekonstrukcji będzie prawidłowo działała, że wszystkie paluszki będą ruchliwe i sprawne, i że Antoś będzie chciał współpracować podczas ćwiczeń ( co pewnie będzie niełatwe…). Antoni już teraz stał się troszkę rozdrażniony i łatwo się denerwuje. Przeszkadza mu i irytuje go łuska, którą musi nosić aż do drugiego etapu operacji – do marca 2016 roku. Nie chce, żeby mu ściągać bandaż i łuskę, aby rana trochę pooddychała. Przez kolejne tygodnie musi także podczas snu, siedzenia itp podtrzymywać za pomocą specjalnego gąbkowego koła i piramid ze sztywnego materiału tę rękę – tak aby była w pozycji powyżej serca, kiedy leży i siedzi. Mówią na to „elevation”. Nie jest to możliwe, kiedy biega, a biega sporo…
Od piątku 19 grudnia 2015 r. jesteśmy już z powrotem w domu. Tutaj lekarze wychodzą z założenia, że dzieci lepiej dochodzą do siebie w warunkach domowych, a nie w szpitalu. Tak więc dostaliśmy torebkę leków, w razie ewentualnej konieczności mamy leki przeciwbólowe i przeciw skurczom ( spazmom?) – oby nie musiały się przydać i takie, które bierzemy na stałe ( wit. D3 w zwiększonej dawce na kości…). W razie obserwacji, że coś jest nie tak, mamy natychmiast kontaktować się ze szpitalem i przyjeżdzać. Ale miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Zaczynamy nowy etap w usprawnieniu Antosia rehabilitacja. Choś następna operacja wkrótce. Już 6 marca .